czwartek, 14 sierpnia 2014
Oglądaj Sin City 2 Online z Lektorem PL
Dwight (Josh Brolin) jest detektywem-fotografem, który specjalizuje się w zdjęciach kompromitujących zdeprawowanych bogaczy. Jego życie staje na głowie, kiedy na nowo wkracza w nie Ava (Eva Green) - dawna miłość, kobieta warta każdego grzechu. Ruszając na pomoc kochance, Dwight szybko odkryje, że znalazł się w środku intrygi, która może przerosnąć nawet największego twardziela. W tej sytuacji przyjdzie mu połączyć siły z nieobliczalnym zabijaką - Marvem (Mickey Rourke).
Na światło dnia, nie! Masz pojęcie, ile czasu minęło, odkąd mogłem nic
nie robić przez tyle dni z rzędu?
Ile? spytał Danyal z rozbawieniem.
— Odkąd skończyłem szkolę dla mostowych i zacząłem patrolować mosty
łączące krajobrazy. Nawet jeśli zatrzymywałem się gdzieś na odpoczynek na
dzień czy dwa, zawsze czułem na sobie ciężar swoich obowiązków. — Dobry
humor Lee nagle zniknął. — sin city 2 online lektor pl Ale to już nie moje zadanie. Ślepiec nie może
samodzielnie podróżować po krajobrazach.
To dla ciebie równocześnie ulga i smutek, pomyślał Danyal.
— Chodź, wstawaj — powiedział głośno.
Lee spiął się.
—Po co?
— Pójdziemy na spacer.
— Po co spacerować w taki upał?
Jego ton nie był wrogi, ale wskazywał, że nie przywykł do słuchania
rozkazów — a te, które mu wydawano wykonywał z oporem.
Danyal popatrzył w okno nad jego krzesłem.
— Ponieważ chciałbym cię lepiej zrozumieć — wyjaśnił zgodnie z prawdą.
— I ponieważ pokój za twoimi plecami stoi pusty, a jego okno wychodzi na
werandę, więc w nocy jest w nim na pewno chłodniej niż w izolatce. A ja mogę
uznać, że polepszyło ci się na tyle, żeby cię tam przenieść.
— Czyli mam wybór: jestem leniwy i zostaję w izolatce, albo idę na spacer i
dostaję prawdziwy pokój — Lee wstał. — Umiesz się targowa, szamanie.
Wprawdzie w porównaniu z moją matką jesteś amatorem, nie mniej umiesz się
targować.
— Włóż okulary i weź mnie pod rękę — polecił Danyal. Kiedy Lee usłuchał,
ruszyli razem w stronę drzwi werandy. Szaman skinął głową Nikowi, a ten
otworzył drzwi kluczem i przytrzymał je. — Dwa stopnie w dół.
Zeszli po schodach i ruszyli ścieżki ku pięknemu wodnemu ogrodowi, wokół
którego rosły palmy. Nagłe pojawienie się szamana wyraźnie zaskoczyło i
109
trochę zdenerwowało dozorców.— Kaskada? — spytał Lee, kiedy się
zatrzymali.
— Sztuczna — odparł Danyal. — Sprytnie zbudowana. Woda spływa z kilku
kamiennych progów, a mały wiatrak pompuje ją z powrotem w górę, w
zamkniętym obiegu. Jest nawet korba, więc kiedy nie ma wiatru, można to
zrobić ręcznie. Wszędzie rosną rośliny, których nasi dozorcy nie znają, pływa
też kilka złotych i białych ryb o długich wdzięcznych ogonach.
— Koi.
- Co?
— Te ryby. Karpie koi. Staw z karplami koi znajduje się w... — Lee
urwał na chwilę — ...w miejscu, które zwykłem odwiedzać. Czy jest tu gdzieś
ławka?
— Jest. — Danyal przyjrzał się Lee. — Za czasów poprzedniego strażnika
była tu sadzawka zarośnięta chwastami. Pomimo wysiłków dozorców woda
zawsze była śmierdząca i brudna. Dwa dni temu zniknęła, a na jej miejsce
pojawiły się kaskada, staw i te nieznane rośliny oraz ryby.
Potrafisz to wyjaśnić?
— Albo były tu przez cały czas, ale tak zarośnięte, że nikt o nich nie
wiedział, albo Efemera dokonała wymiany w odpowiedzi na prośbę czyjegoś
serca i teraz ktoś inny, w jakimś innym krajobrazie, ma zarośniętą chwastami
śmierdzącą sadzawkę zamiast ogrodu wodnego — wyjaśnił.
— Albo? — Szaman uniósł brwi. — Mam wrażenie, że myślałeś jeszcze o
trzeciej możliwości.
Lee odwrócił głowę w jego stronę.
— Albo jesteś kimś więcej, niż twierdzisz, i Efemera zrobiła to, ponieważ
chciałeś, żeby pacjenci mieli ładny ogród wodny. — Odczekał chwilę, a potem
dodał: — Ale założę się, że to wymiana. Można skłonić świat do stworzenia
kaskady, stawu i roślin, a nawet ryb, ale świat nie zrobi ci wiatraka ani pompy.
Takie rzeczy robią ludzie.
Oszołomiony. Danyal popatrzył na niego niepewnie.
110
— Chcesz mi powiedzieć, że miasto ukradło ten ogród dla Azylu?
— Nie, chcę powiedzieć, że Efemera ukradła go dla Azylu. Jest coraz
sprytniejszym złodziejem — dokończył Lee pod nosem. Chwilę później Lee
odsunął się gwałtownie od Danyala.
— Na światło dnia, szamanie! Czy ty właśnie pierdnąłeś?
— Nie — odparł Danyal zimno, po czym gwałtownie zasłonił ręką nos i usta.
— O cholera... — Lee sin city 2 online lektor pl skrzywił się. — Przepraszam. To przeze mnie.
Smród stał się tak intensywny, że Danyalowi oczy zaszły łzami. Chwycił Lee
za ramię i odciągnął od wodnego ogrodu.
Kiedy ruszyli ku głównemu budynkowi, smród zelżał. Nie zniknął zupełnie,
ale złagodniał na tyle, że Danyal znów mógł oddychać.
— Co to było? — spytał.
— Cuchnące ziele — odparł Lee. — Pojawia się, kiedy ktoś powie coś
obraźliwego. Pierwszy raz zobaczyłem je kilka miesięcy temu. Nie czułem tego
smrodu, odkąd przybyłem do miasta.
— Więc co...? — Danyal zatrzymał się i popatrzył na dwóch mężczyzn
zmierzających ku nim szybkim krokiem. — Czy to może być również
ostrzeżenie?
Lee zesztywniał, słysząc zbliżające się kroki.
— Tu jesteś, siostrzeńcze — zawołał Styks serdecznie. — Martwiliśmy się,
kiedy się okazało, że nie ma cię w łóżku.
— Pamiętasz nas jeszcze? — zawtórował mu Pugnos.
— Oczywiście — odparł Lee równie serdecznie. — Kościolub i Pająk.
Pożarliście ostatnio wiele trupów?
Zapadła niezręczna cisza.
— Wiesz przecież, kim jesteśmy — warknął Pugnos.
Lee uśmiechnął się bezmyślnie, ale nie odezwał się.
111
— Myślę, że jak na jeden dzień ma dość wrażeń — powiedział Danyal,
obserwując uważnie przybyszy.
— Lee? — zapytał Lee, a jego uśmiech zniknął. Wydawał się teraz
zagubiony, niemal przerażony.
— Ty jesteś Lee — wyjaśnił Styks z udawaną troską.
— Och... Czyja cię znam? — spytał Lee.
Obaj mężczyźni wpatrywali się w niego takim wzrokiem, jakby mieli ochotę
siłą wlać mu nieco oleju do głowy. Albo zrobić coś dużo gorszego.
— Panowie — powiedział Danyal stanowczo. — Lee potrzebuje teraz
spokoju.
— Ale my przyszliśmy go odwiedzić — zaprotestował Pugnos.
— I odwiedziliście — stwierdził Danyal. — Jak widzicie, znacznie mu się
poprawiło. Przynajmniej pod względem fizycznym.
— Tak — powiedział Styks cicho. — Widzimy. — Wyciągnął rękę, ale Lee
cofnął się gwałtownie, unikając dotyku. — Cięgle o tobie myślimy, siostrzeńcze.
W pewnym sensie zawsze jesteśmy z tobą, zawsze jesteśmy przy tobie.
Coś w tych słowach zabrzmiało jak groźba.
Danyal zauważył, że Nik i Denys obserwuję ich z dyskretnej odległości.
Skinął na nich głową. Styks odwrócił się i zacisnął zęby na widok opiekunów,
po czym obaj zdecydowali się odejść.
Danyal odprowadził ich wzrokiem do bramy dla gości. Wyczuwał napięcie
Lee i jego lekkie drżenie.
— Czy naprawdę nie wiesz, kim oni są?
— Wiem, kim są — odparł Lee cicho.
Gniew ocierający się o nienawiść. I strach. Osuwiska i ruchome piaski.
Wtedy Danyal zauważył Zhahar i uniósł rękę. Szybko podeszła do nich i
objęła Lee w pasie, żeby zaprowadzić go do pokoju.
Szaman patrzył za nimi przez chwilę.
112
— Nie wiem, co myśleć o tych ludziach.
Kilka chwil później znów zaczął dławić się smrodem. Odwrócił się i spojrzał
na grządkę. Brakowało dużego półkola kolorowych kwiatów. Zastąpiły je niskie
zielone rośliny, przeraźliwie cuchnące. Jednak widok innych roślin,
wyrastających szybko spośród cuchnącego ziela, kazał mu zostać pomimo
smrodu. Ich liście były tak ciemnozielone, że niemal czarne. Mięsiste pąki
puchły na jego oczach, a kiedy pękły i rozwinęły się kwiaty...
...wyglądały — i cuchnęły — jak prażący się w słońcu gnój.
Szaman wycofał się pospiesznie i chwycił za ramię Teeko, pierwszego
dozorcę, jakiego spotkał.— Czym mogę służyć, szamanie — zapytał mężczyzna
głosem pełnym niepokoju.
— Na klombie przy głównej alejce rosną jakieś śmierdzące chwasty —
powiedział Danyal. — Wykop je i spal.
Mężczyzna natychmiast poszedł we wskazane miejsce a szaman zamknął się
w łazience przylegającej do jego biura. Umył dwa razy twarz i ręce, a mimo to
nie mógł pozbyć się uporczywego smrodu.
Kiedy wrócił do biura, Teeko zapukał do drzwi.
— Naprawdę mamy wykopać tę roślinę, szamanie? Jest bardzo ładna. Nie
wspominałeś też, co mamy sin city 2 online lektor pl zrobić z kamieniem.
Danyal zamarł.
— Nie czujecie tego zapachu — zapytał.
— Och tak, bez wątpienia coś tam śmierdzi. Pewnie znajdziemy pod jakimś
krzakiem brudne gacie. Ale to na pewno nie ta roślina.
W takim razie nic szukacie we właściwym miejscu, pomyślał Danyal i poszedł
z dozorcą do parku, żeby pokazać, o co dokładnie mu chodzi.
Ale cuchnące ziele rzeczywiście zniknęło, podobnie jak gnojowe kwiaty.
Zamiast nich zobaczył kawałek gładkiego białego marmuru poprzetykanego
czarnymi żyłkami. Obok rosła mała roślinka pokryta pąkami, z których jeden
rozwinął się w różowy kwiat.
Światło. Nadzieja.
113
— Pomyliłem się — powiedział Danyal. — Tego zapachu nie wydziela
roślina.
— To dobrze — odparł Teeko. — Wykopanie jej złamałoby mi serce.
Znaleźliśmy tu jeszcze tylko to dodał, wyjmując z kieszeni złoty zegarek z
dewizką. — Myślałem, że może zgubił go któryś z odwiedzających, ale jest
zepsuty i wygląda, jakby przez dłuższy czas leżał w ziemi.
Danyal zabrał zegarek i wrócił do siebie. Ale nie mógł usiedzieć za biurkiem
ani zajmować się swoimi obowiązkami. Zapatrzył się w okno, a w jego głowie
kłębiły się dziesiątki myśli.
Szamani byli głosem świata, ale świat nigdy nie odpowiadał im w taki
sposób. A właściwie zrobił to tylko raz, na moście w jego rodzinnej wiosce,
kiedy wiatr odepchnął go i nie pozwolił mu przejść na drugą stronę.
Nie wiem co myśleć o tych ludziach.
Chwilę po tym, jak wypowiedział te słowa, zaczęły pojawiać się te cuchnące
rośliny. A jeśli to świat wyraził swoją opinię, próbował mu powiedzieć, co
powinien myśleć?
A potem śmierdzące rośliny zniknęły, a w ich miejscu pojawiła się ta
roślinka. I kawałek marmuru.
Czy takie rzeczy zdarzają się również innym szamanom, czy tylko jemu?
Czy aż tak różnił się od pozostałych, czy może coś zmieniło się wokół niego,
dokonało zmiany w nim samym
Czy może zmiany, które tu nastąpiły, spowodował ktoś inny?
Efemera płynęła prądami Światła i Mroku przenikającymi tę część jej samej,
słuchając splątanych serc. Ale nie powinna słuchać tych serc; nie powinna
objawiać tego, czego pragnęły, póki Przewodnik jej tego nie nakaże.
114
Jednak to serce nie należało do tej jej części. To serce pragnęło innego
miejsca.
Minęła je i zapragnęła sprawdzić, czy Głos, który odnalazła, zechce się
znowu bawić. Głosy żyjące w tej jej części pomagały jej zachować równowagę,
pozwalały prądom Światła i Mroku płynąć w zgodzie z sercami, które tutaj żyły.
Ale ten Głos mógł być prawdziwym Przewodnikiem Świata, mógł bawić się, tak
jak Muzyka i tak jak ona. Ona była taka, jak dawni Przewodnicy, pierwsi
Przewodnicy Serca, których Efemera ukształtowała dawno, dawno temu. Ona
wiedziała, jak być Przewodnikiem Świata i jak się z nim bawić, pomagać mu
zmieniać swoje części. Ona nauczyła Muzykę, jak bawić się ze światem i
tworzyć małe rzeczy. A teraz Ona i Muzyka nauczą tego Głos.
Świat i Muzyka bawili się w nowe grę — „Serce Lee”. Muzyka grał światu
melodię serca Lee na placu zabaw na jej wyspie. I dawał światu kawałki
ukradzionego czasu, żeby sin city 2 online lektor pl zostawił je tam, gdzie serce Lee mogło je znaleźć,
żeby wiedziało, że Muzyka o nim pamięta.
Efemera znalazła serce Lee w tej części siebie, która była bardzo odległa od
jej krajobrazów. A rezonans w sercu Lee zmienił Głos na tyle, żeby Głos mógł
się stać Przewodnikiem Świata!
Mroczne serca karmiły prądy Mroku tego miejsca. tłumiąc Światło we
wszystkich sercach, nawet w sercu Lee i Głosu.
Gdy Głos chciał wiedzieć, co kryje się w tych sercach, Efemera stworzyła
małe rzeczy i pokazała je swemu nowemu Przewodnikowi.
Kiedy Głos odszedł, zabrała mroczne rzeczy i stworzyła Lee. Kamień,
jakiego użyła w Sanktuarium — światło z żyłkami mroku. Nadzieję serca, pełne
obietnicy. I kawałek ukradzionego czasu.
Ale inne serce zabrało czas.
Efemera miała wiele kawałków ukradzionego czasu i mogła mieć ich więcej.
Serce Lee znajdzie jeden z nich i Muzyka się ucieszy.
Efemera okrążyła znowu tę część siebie, nasłuchując serc, nasłuchując
pragnień, by zmienić tę jej część choć troszeczkę, na tyle, by połączyła się z
inną jej częścią.
115
Słuchała życzenia serca, płynącego z trzech serc, które były jednym sercem.
Życzenia serca, które powstało również w innej części jej samej.
Serca, które potrzebowały Przewodnika, potrzebowały jej.
Efemera mogła wrócić na plac zabaw i pokazać Muzyce, co znalazła.
Ale najpierw...
Usłuchała pragnienia serca, które nie należało do tej części jej samej.
Ona się nie pogniewa, jeśli Efemera zmieni część siebie, by uszczęśliwić to
serce. To będzie tylko mała rzecz, karmiąca prądy Światła.
I Efemera zmieniła część siebie, nim ruszyła przez prądy mocy ku Wyspie
we Mgle, gdzie czekali już na nią ona i Muzyka.
Lee siedział w fotelu na werandzie, słuchając, jak Kobrah i dwie sprzątaczki
szykują dla niego nowy pokój. To wielka odmiana, zamienić izolatkę na pokój
który był niemal zwyczajny. Na drzwiach był wprawdzie zamek, żeby pacjenci
nie wędrowali po Azylu, kiedy byli zanadto pobudzeni, ale poza tym pokój
przypominał prostą izbę w gospodzie, przeznaczonej dla wędrowców, których
nie było stać na luksusy. Mieszkał często w takich, kiedy był mostowym
Glorianny i Nadii.
Nie skłamał Danyalowi, mówiąc, że cieszy go leniuchowanie. Dziewięć lat
pracy niemal bez chwili wytchnienia to aż nadto. Dość się już napracował. A
ostatni wysiłek, podjęty by ocalić siostrę, matkę i ich krajobrazy, wydał go w
ręce wrogów i pozbawił wzroku. Czyż nie oddał światu już dość z siebie?
Najwyraźniej nie, ponieważ oddanie się w ręce wroga doprowadziło go
prosto do Danyala — krajobrazowego, który rozpaczliwie potrzebował
mostowego. Niektórzy pacjenci byli naprawdę chorzy na umyśle, ale inni byli
po prostu zagubieni, ponieważ przebywali w niewłaściwym miejscu. Musieli
tylko przejść do krajobrazów, które rezonowały z ich sercem.
116
Na ile zdołał się zorientować, w tej części świata to szamani pełnili funkcję
krajobrazowych, równoważąc prądy mocy i opiekując się zarówno
krajobrazami, które przechylały się na stronę Mroku, jak i tymi związanymi ze
Światłem. Był w zasadzie pewien, że Danyal to jeden z rzadko spotykanych
Przewodników Serca. Jak Michael. Jak Glorianna Belladonna.
Był również prawie pewien, że coś, co do tej pory drzemało w Danyalu,
obudziło się — albo zareagowało na inny rezonans. Podobnie stało się z
Michaelem, który zawsze był mocniej związany z Efemerą niż inni czarodzieje
w Elaridarze, ale jego zdolności objawiły się w pełni, dopiero gdy znalazł
Gloriannę.
Glorianny tu nie było, ale był on — mostowy. Ktoś, kto łączy części świata,
pozwalając ludziom odnaleźć krajobrazy, które rezonują z ich sercami, bez
względu na fizyczną odległość między tymi miejscami. Czasami przyzywały go
krajobrazy, które pragnęły się połączyć. A czasami jakaś osoba.
Jeśli szamani byli krajobrazowymi w Wizji, kim byli tutejsi mostowi
Kto łączył różne miejsca miasta?
Krzyki i tupot biegnących ludzi kazały Lee poderwać się na równe nogi.
Zachwiał się jednak i usiadł z powrotem. Nie mógł nic zrobi
.
I to nie była przyjemna myśl.
Danyal patrzył na nierówne stopnie prowadzące w dół, do kamiennych
murów porośniętych winoroślą. Nasłuchiwał radosnego śmiechu pacjenta, który
tam zszedł. Co chwila wykrzykiwał, że to jest miejsce, do którego przynależy.
Za szamanem tłoczyło się kilku opiekunów. Wśród nich była Zhahar.
Spojrzał na nią i zorientował się, że kogoś szuka. Że szuka Lee.
117
Kiedy zrobił pierwszy krok w stronę miejsca, którego jeszcze godzinę temu
nie było, poczuł, jak czyjaś silna dłoń chwyta go za rękaw białej szaty. Poczuł
dwa serca, tam gdzie przed sin city 2 online lektor pl chwilą było tylko jedno.
— Nie powinieneś schodzić tam w pojedynkę — powiedziała.
— Więc chodź ze mną — odparł.
Usłuchała. Zeszli po schodach w chłodne i cieniste miejsce. Kiedy skręcili za
mur, który zasłaniał im widok, zamarli.
Słońce. Powietrze niemal ociekające zapachami. Winorośl na kamiennych
murach i kępy niewielkich drzew owocowych, wyrastające na ich oczach. I Vito,
pacjent, który dotąd prawie w ogóle nie reagował na otoczenie.
Teraz chodził wśród tych roślin, dotykał ich, na przemian śmiejąc się i
płacząc z radości. Danyal miał wrażenie, że zaraz pęknie mu serce. Usłyszał za
sobą stłumiony szloch Zhahar.
— Jest taki szczęśliwy — szepnęła. — Zupełnie jakby jego serce się
obudziło. Ale... co to za miejsce? — Na pewno nie część Wizji, pomyślał
Danyal. W niektórych społecznościach uprawiano winorośl, ale nigdy w taki
sposób. Nie w Wizji. Skąd wzięło się to miejsce? Jak powstało? — Szamanie?
— Zhahar wskazała coś, co wystawało z ziemi. Było złociste i błyszczało w
słońcu. Podszedł tam, schylił się i podniósł zepsuty kieszonkowy zegarek. —
Szamanie Danyalu, czy to nie cudowne?
Raz jeszcze spojrzał na Vito — mężczyznę, którego serce kojarzyło mu się
dotąd z błotem i kamieniami. A teraz... Świt. Czysta woda. Żyzna gleba.
Obfitość plonów, zbieranych ze szczerą miłością.
— Owszem — zgodził się, po czym dodał łagodnie: — Możesz zajmować
się swoją winnicą aż do kolacji. Potem musisz wrócić i odpocząć.
— Dobrze, szamanie. Tak zrobię.
Danyal wrócił na górę, a Zhahar poszła w krok za nim. Po drodze skinął na
Denysa.
— Zostań z nim, żeby nie zrobił sobie krzywdy. Obserwuj go. — Po czym
raz jeszcze zwrócił się do Zhahar: — A ty przyprowadź do świątyni Lee.
— Co mam mu powiedzieć?
118
Letni deszcz, łagodny lub gwałtowny. Szaleniec czy nauczyciel?
— Że głos świata chce z nim porozmawiać.
— Czy mogłabyś trzymać się jednego tempa? — prychnął Lee, kiedy potknął
się po raz trzeci, ponieważ Zhahar nie mogła zdecydować, czy powinna wlec się
do świątyni, czy puścić do niej biegiem.
— Szaman chce cię widzieć — warknęła w odpowiedzi. Chwyciła go
mocniej za ramię i z większą siłą popchnęła ścieżką.
— Hej! — Lee zahamował tak nagle, że omal nie upadła. Dwa rezonansy.
Dwa znajome rezonansy, choć chwilę wcześniej był tylko jeden. Chwycił ją za
lewą rękę. Nawet przez kitel wyczuł poszarpaną nierówną bliznę, która jednak
zaraz jakby stopiła się ze skórą. — Dlaczego jesteś taka zdenerwowana, że
niemal wyskakujesz ze skóry? — spytał.
Na samą wzmiankę o skórze wyczuł jej panikę.
— Wcale nie jestem zdenerwowana — odparła. — Po prostu to wszystko jest
trochę... niepokojące.
— Więc czy nie powinien zająć się tym szaman?
— My nie... nigdy jeszcze... Miejsca mogą dryfować, ale nie w ten sposób.
Miejsca dryfują — Jeśli to znaczyło to, co podejrzewał, Zhahar wiedziała o
świecie więcej, niż chciała zdradzić. Czy to nie interesujące?
— Lee...
— Po prostu powiedz mi, dlaczego szaman chce mnie widzieć. Skoro
wezwał mnie jako głos świata, nasza rozmowa na pewno nie będzie towarzyska.
Wyczuł jej wahanie, próbę zapanowania nad sobą.
— W Azylu pojawiło się nowe miejsce powiedziała wreszcie. — Nie było
go, a teraz jest. I nikt nie wie dlaczego.
119
— Czy ktoś się z niego cieszył?
— Jeden z pacjentów. Uważa, że tam przynależy.
— Więc zapewne tak jest. — Choć nadal nie wiedział, dlaczego Danyal
chciał go widzieć, przynajmniej zrozumiał, co wywołało takie poruszenie.
Zhahar wreszcie wybrała rozsądne tempo — albo ktoś wybrał je za nią — i
po chwili dotarli do świątyni. Danyal był już w środku — świadczył o tym
dźwięk gongów. Wszystkich gongów. Cichy, owszem, ale Lee mógłby założyć
się o tydzień pracy, że nikt nie uderzał w nie młotkami. Prawdziwy głos świata.
Zhahar pomogła mu wejść po schodach do sali smutków.
— Zostaw nas — polecił jej Danyal.
Lee wyczuł wahanie dziewczyny, ale usłuchała i wyszła, zamykając za sobą
drzwi. Był to tylko gest kurtuazji. ponieważ wietrzyk na skórze mówił mu, że
wszystkie okna są otwarte i zapewne nie trzeba się było jakoś specjalnie
wysilać, żeby podsłuchać ich rozmowę.
— Nie potrzebuję oczu, żeby widzieć, że coś cię wkurzyło — zwrócił się do
szamana. — Nie powinieneś się tym zająć, zamiast rozmawiać ze mną?
— Może właśnie rozmowa z tobą to sposób, żeby się tym zająć — odparł
zagadkowo Danyal. Lee poczuł, że szaman podchodzi do niego. Miał wrażenie,
że gongi wibrują tuż przy sin city 2 online lektor pl jego skórze. Mógłby się założyć, że gdyby mężczyzna
przeszedł w tej chwili przez rezonujący most, znalazłby się w mrocznym
krajobrazie z bardzo nielicznymi prądami Światła. — W Wizji dzieją się rzeczy,
które nie zdarzały się nigdy wcześniej — powiedział Danyal. — Myślę, że
wiesz dlaczego.
Lee zwrócił głowę w stronę okna, nasłuchując. Czy był tam ktoś prócz
Zhahar? Czy słyszał szuranie butów pod oknem? Czy ten ktoś słyszał
jakikolwiek dźwięk poza zawodzeniem gongów?
Pokiwał palcem na Danyala. Kiedy szaman zbliżył się na tyle, że mógł
poczuć ciepło jego ciała, zapytał cicho:
— Czy moi wujowie opowiadali ci o mojej chorobie? O moich omamach?
— Tak — odparł szaman równie cicho.
120
— Więc wiesz, że nie możesz wierzyć w nic, co opowie ci szaleniec? Choć
oczywiście możesz pytać.
Czy Danyal zrozumiał przesłanie, jakie kryło się w tych słowach?
Lee był w zasadzie pewien, że ci, którzy są lojalni wobec po trzykroć
przeklętych czarowników, nie zawsze go obserwują. Nie wiedział jednak, kiedy
to robią, a kiedy nie. Póki Danyal — i Zhahar — będę traktować go jak
szaleńca, może powiedzieć im tyle, żeby zrozumieli, co się dzieje w mieście.
A pomagając Danyalowi, może przy okazji zdoła zrobić coś dla siebie.
Szaman minął go i otworzył drzwi. Chwilę później do środka weszła Zhahar.
— Mam specjalną laskę dla Lee — oświadczył szaman. — Myślę, że z jej
pomocą wkrótce nauczy się poruszać samodzielnie po terenie Azylu.
— Och... — westchnęła Zhahar.
Czy była rozczarowana? Na Opiekunów i Przewodników, liczył na to. Chciał
mieć pretekst, żeby przebywać w jej towarzystwie nie tylko wtedy, kiedy się
nim zajmowała w ramach swoich obowiązków. Chciał też zdobyć trochę
niezależności, żeby móc spędzać czas z kobietą, a nie tylko z opiekunką.
— Poza codziennymi sesjami w świątyni, Lee powinien też rozmawiać o
tym, co go tu sprowadziło — ciągnął Danyal. — Te rozmowy powinny być
połączone z ćwiczeniami fizycznymi, które wzmocnią jego ciało i pozwolą mu
lepiej sypiać.
— Nagle rozwiązał się nam worek z sugestiami — mruknął Lee pod nosem,
a potem głośno powiedział: — Rozmowa polega na wymianie informacji.
— Jakich informacji?
— W Mieście Wizji można znaleźć tylko to, co się widzi. Chciałbym
dowiedzieć się o nim więcej. Chciałbym dowiedzieć się więcej o tej części
świata. A więc informacja za informację. Powiem ci, co wiem, a ty w zamian
opowiesz mi o mieście. Choć w zasadzie to nie ty powinieneś ze mną
rozmawiać.
Chwila milczenia.
— Doprawdy — spytał wreszcie Danyal.
121
— Strażnik nie powinien poświęcać tyle czasu jednemu pacjentowi —
wyjaśnił Lee. — To zwróci uwagę innych, a tego nie potrzebujemy. Nie znasz
kogoś, kto interesowałby się światem poza Wizją i mógłby ci składać dokładne
raporty
— Moja siostra Sholeh — wtrąciła szybko Zhahar. — Jest uczona, czy raczej
byłaby, gdyby mogła kontynuować studia. Może to zrobić. Jej raporty są zawsze
bardzo staranne.
— A przy okazji starsza siostra będzie mogła mieć na nią oko? — Spytał Lee
słodko.
Pełna zaskoczenia cisza.
— Ale przecież nie będziesz z nią spacerował w blasku księżyca —
powiedziała Zhahar obronnym tonem.
— Nie, nie interesuje mnie romantyczne spacery z Sholeh.
Kolejna chwila ciszy, którą sin city 2 online lektor pl tym razem przerwał Danyal.
— Mogę tak zmienić swój grafik, żebyśmy rozmawiali wieczorami.
— Nie to miałem na myśli — powiedział Lee i dodał: — Nie słyszę Zhahar.
— Sądząc z wyrazu jej twarzy, zapewne lepiej, że jej nie słyszysz —
stwierdził Danyal. — To wszystko. Zhahar, spytaj swoje siostrę, czy chciałaby
uczestniczyć w tych rozmowach.
— Tak, szamanie.
— A teraz odprowadź Lee na werandę.
Lee poczuł, jak dziewczyna łapie go za ramię i cięgnie do drzwi.
— Schodek — warknęła.
Jakimś cudem zdołał zejść ze schodów, nie spadając z nich. A ponieważ miał
dłuższe nogi, był w stanie dotrzymać jej kroku. Nie miał jednak pewności, czy
nie wprowadzi go zaraz na jakieś drzewo, zaparł się więc piętami, zmuszając ją,
by się zatrzymała.
— O co ci chodzi? — zapytał stanowczo.
— Moja siostra to miła, inteligentna kobieta! — wykrzyczała Zhahar.
122
— Jestem tego pewien — odparł łagodnie.
— Każdy mężczyzna byłby szczęśliwy, mogąc spacerować z nią w blasku
księżyca!
— Tego też jestem pewien. Pod warunkiem że ten mężczyzna nie woli
przechadzać się w blasku księżyca z tobą. Spacer z dwoma siostrami? — Lee
pokręcił głową. — To proszenie się o kłopoty. I nadstawienie głowy pod łyżkę.
- Co?
— Drewniane łyżką na długiej rączce — wyjaśnił jak gdyby nigdy nic. —
Ulubione narzędzie mojej matki do karania syna. A czego używała twoja?
— Moja matka miała córki i nie potrzebowała takich narzędzi!
Lee poczuł, jak puszcza jego ramię i odchodzi.
— Zhahar? — zawołał. — Zhahar! Na światło dnia, kobieto! Zamierzasz
mnie tu zostawić?
Usłyszał za sobą kroki i przygotował się na atak, ale po chwili rozpoznał
rezonans szamana.
— Czy zwykle radzisz sobie z kobietami? — spytał Danyal.
— Niespecjalnie — odparł Lee cierpko. — Czy szamani zachowują celibat?
— Niespecjalnie.
— Więc nie bądź taki zadowolony z siebie. Gdzieś na pewno żyje kobieta,
która tylko czeka, żeby namieszać w twoim życiu. — Sam znalazł już taką
kobietę, był tego pewien.
— Porzuciłeś kogoś. Lee? — spytał szaman po chwili ciszy.
— Nie w taki sposób, jak myślisz.
— Chodź, odprowadzę cię na werandę. Zdaje się, że obaj mamy o czym
myśleć.
— O tak...
Przekazawszy Lee nachmurzonej Kobrah, Danyal postanowił wrócić do
swojego biura i popracować. Ale nie przepadał za upałem, a o tej porze dnia w
123
biurze było okropnie duszno, więc skierował się do świątyni, żeby pomyśleć.
Potem ponownie zmienił kierunek i ruszył główną alejką parku. Zatrzymał się w
miejscu, gdzie przy białej skale z czarnymi żyłkami rosła mała roślinka.
Światło. Nadzieja. Pacjenci i opiekunowie przychodzili codziennie w to
miejsce, żeby popatrzeć na roślinkę. Miał wrażenie, że przy każdej takiej
wizycie otwiera się kolejny jej pąk.
Szaleniec czy nauczyciel? Kim był Lee?
Już zamierzał odwrócić się i odejść, kiedy jego wzrok przyciągnął jakiś złoty
błysk.
Tego zegarka nie było tu jeszcze chwilę temu — był tego pewien.
Przykucnął i wyciągnął go z ziemi.
Mógłby przysiąc, że w chwili, kiedy jego palce zamknęły się na czasomierzu,
usłyszał muzykę.
Michael opuścił swój metalowy flet i poprawił się na ławce w żwirowej
części piaskownicy.
— Glorianno, chodź zobacz.
Zbliżyła się o krok i zasłoniła nos dłońmi.
— Wolę nie.
— No nie bądź taka wrażliwa. To tylko zapach.
— Więc przynajmniej... — Wyciągnęła palec, po czym przesunęła go tak,
żeby nie wskazywać prosto na dom. — Efemero, zmień kierunek wiatru, tak
żeby wiał w tamtą stronę.
tak tak tak
Dopiero kiedy świat wykonał jej polecenie, Glorianna weszła na żwir i
usiadła obok Michaela.
124
— No dobrze, dzikie dziecko — powiedział czarodziej. — Pokaż teraz
Gloriannie to samo, co sin city 2 online lektor pl pokazałeś mnie.
Palmy o zapachu zakurzonego upału. Ciemne rośliny z kwiatami jak placki
gnoju. Cuchnące ziele. Nadzieja serca. Winogrona i jakiś inny ziemisty zapach.
Masa ostrych odłamków kamienia. Kawałek granitu. Zwiędła lilia wodna.
I złoty kieszonkowy zegarek.
— Znalazłeś Lee — stwierdziła Glorianna, przyglądając się przesłaniu
Efemery.
— Nie wiem, w jakim jest krajobrazie ale tak kochana, dzikie dziecko
znalazło Lee. — Michael trącił ją łokciem. — Co Efemera próbuje nam
powiedzieć?
Glorianna poczuła, jak Belladonna ociera się o nici, które łączyły świetlistą
część jej serca z Mrokiem. Nici, które ukształtował Michael i które codziennie
wzmacniał, grając słyszaną w niej muzykę — muzykę, która nie była po prostu
Belladonną ani po prostu Glorianną, ale jedną i drugą. Nie tym, kim była
przedtem, ale tym, kim stawała się teraz.
— Świat znalazł Lee — stwierdziła ponuro. — I w tym samym krajobrazie
znalazł też kilku czarowników.
Michael kiwnął głową.
— Też tak sobie pomyślałem.
A czarownicy, przebywając wśród ludzi, którzy nie wiedzieli, kim są, mogli
na tyle wypaczyć ich serca, by zmienić rezonans krajobrazu, nim ktoś pojmie
zagrożenie. Nic nie mogła z tym zrobić, nijak nie mogła pomóc Lee. Jeszcze nie
teraz. Dlatego zajmie się rzeczami, z którymi może coś zrobić.
Rzuciła Michaelowi spojrzenie z ukosa.
— Nie tylko to sobie pomyślałeś, czarodzieju.
— Nie?
— Myślałeś o tym, że część tego krajobrazu trzeba przenieść tam, gdzie
przynależy.— Myślałem o tym? — spytał Michael niewinnie.
125
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz